Od pewnego czasu zajmuję w naszej firmie transportowej stanowisko jako specjalista logistyki. Moim zadaniem jest planowanie tras i podróży załadunku na terenie całej Europy. Można powiedzieć, że potrzebuję tylko w pracy znajomości mapy, by prowadzić kierowców ze świeżymi owocami do wyznaczonego celu. Nic bardziej mylnego! Wczoraj był przecież poniedziałek, więc nasze samochody jadące tranzytem przez Niemcy powinny były przemieszczać się zgodnie z planem pod wskazane im adresy. A tu postój! U Merkel jest święto! Gdybym był nowicjuszem, odpowiadałbym teraz za utratę świeżości polskich truskawek, co wpłynęłoby na ich cenę. Znajomość świąt, które ograniczają ruch samochodów ciężarowych jest tu bezcenna. Podobnie dzieje się z planowaniem tras tranzytowych. Jeśli otrzymuję wiadomość, o poważnych zatorach na autostradach lub drogach przelotowych muszę korygować wcześniej podane kierowcom plany tras. Czasami czuję się jak jedna wielka baza danych o zakorkowanych centrach Europy i kalendarz świąt w jednym.